wespół w zespół z serialem o Policjantach z Miami druga strona medalu michaela manna: w latach osiemdziesiątych, za sprawą wspomnianego powyżej serialu, niejako wprowadzał kino do telewizji - dzisiaj to jest standard, w ów czas była to rzadkość, niedowiarkom polecam na u2be Miami Vice In The Air Tonight Scene zobaczyć, do dziś robi wrażenie nie mniejsze niż filmy refny, te między Drive a To Old To Die Young, precisely - w latach dziewięćdziesiątych z kolei mann robi coś dokładnie przeciwnego, wprowadza telewizję do kina..
znamienne, iż ten film niemal w 80% nakręcony jest na zbliżeniach i półzbliżeniach - to dotyk tak zwanego życia, strefa wolna, z kolei plany ogólne są rzadkie, te dotykają tak zwanych marzeń, sfery zakazanej.. ten robercik, który najpierw odkłada pistolet (znowu detal), po czym wpatruje się w niewyraźną dal nieba to jeden z najpiękniejszych obrazów hollywoodzkiego kina lat dziewięćdziesiątych - in my humble opinion - zarazem w tym obrazie, w jego stylistyce już mieści się cały film skondensowany do tych kilkudziesięciu sekund, rodzaj tęskniącej samotności w ekskluzywnym pokoju hotelowym - pardon - prawie jak w pustym pokoju motelowym u hoppera, a zresztą, co ja wam tam będę opisywał, zobaczcie sobie sami:
https://youtu.be/ONmgaO09OxM