Ale z racji ,że mam wiele filmów ocenionych na 9 które były o wiele gorsze od tego filmu, to dam 10 ^^ Zakończenie jakby było innego to byłby to dla mnie już film pod choinkę ^^ Ale oczywiście nie będę spojlował.
Film rewelacja, polecam! :) (Pacino i De Niro wymiatają)
Też miałem nadzieję na inne zakończenie ;] ale film jak najbardziej na 10 :] polecam wszystkim
hej, czy mi się film urwał parę minut wcześniej czy naprawdę kończy się, że Pacino strzela do De Niro i tyle?
Noo, nie do końca tyle. Później jeszcze De Niro odwala sobie kitę, wchodzi muzyczka i pojawiają się napisy końcowe.
Nie, pada jedno zdanie z ust De Niro: "mówiłem ci, że tam nie wrócę". Poza tym De Niro konał, trudno mu było cokolwiek mówić, a Pacino nie miał nic do powiedzenia, no bo co miał powiedzieć?
Pacino chyba odpowiedział - Tak -
Potem podają sobie dłoń - według mnie chłopaki oddają sobie szacunek tym gestem, obaj byli zawodowcami i wygrał ten który miał więcej szczęścia.
Też chciałbym by Neil dał nogę z Eady - ale takie zakończenie byłoby właśnie familijne. Film kończy się rewelacyjnie aż nie ma się ochoty wstać z fotela - świetnie dobrany motyw muzyczny.
no to w takim razie trochę lepiej, bo to zdanie dużo znaczy w kontekście filmu. dzięki za odpowiedź. pozdro.
Kolega Sonny Crocket to chyba jedyny ogarnięty w tym temacie :D albo oglądał uważnie film. Esencją ostatniej sceny jest oddanie sobie szacunku, od połowy filmu prowadzą otwartą grę, darzą się sympatią pomimo tego, że stoją po przeciwnych stronach barykady. Dodatkowo wzajemnie pobudzają się do życia że tak się wyrażę. Prowadzą grę, w której stawką jest życie i są świadomi tej stawki, można zatem bez pudła tę grę nazwać "grę w otwarte karty".
Kluczem do ich relacji jest słynna scena w kawiarni, gdzie jedyny raz w filmie grają wspólnie. Co więcej wydaje mi się, że pomimo, że Pacino wygrywa, to jednak ze sposobu w jaki patrzy w przestrzeń :D to wcale nie jest mu do śmiechu, jest mu zwyczajnie szkoda De Niro, albo zwyczajnie nie jest mu do śmiechu.
No i w kwestii zakończenia FAMILIJNEGO:
Kolega Sonny Crocket wszystko wspaniale Wam wyjaśnia, gdyby Neil uciekł film zakończyłby się moim zdaniem happy endem, bo mimo wszystko dzięki wspaniałej reżyserii Manna to sympatyzujemy temu złemu, więc gdy ten ginie czujemy się jak Pacino, wilgotnieją nam na chwilę oczy :) co widać na ekranie zresztą i chyba przypadek to nie był. Więc zakończenie jest ni to pozytywne ni to negatywne. Bomba! No i Moby, uzupełnia obraz i w momencie gdy pojawia się nazwisko reżysera chciało by się wstać i bić brawo.
Zakończenie najlepsze z możliwych, inne byłoby nie do przyjęcia, toż to pojedynek na śmierć i życie dwóch rewolwerowców, tylko przeniesiony w czasie i miejscu. Tylko jeden może wygrać.
a Ty jesteś tak głupia, że komentujesz moją wypowiedź bez uprzedniego jej przeczytania?
Zakończenie jest magicznie piękne. Magia kina. Ty wolałbyś coś na "zimno", cóż - mamy inną wrażliwość.